Cyberataki są częścią współczesnych działań wojennych. W działaniach wojennych Rosji w Ukrainie służą demoralizacji i dezinformacji, ale mają też wpływ na jej przebieg. Już w przeddzień wkroczenia oddziałów rosyjskich na terytorium Ukrainy sparaliżowane zostały różne ważne obiekty rządowe w Kijowie: siedziby parlamentu, rządu, ministerstwa spraw zagranicznych i innych instytucji państwowych. Hakerzy przeprowadzali ataki, w których serwery internetowe były automatycznie zalewane nielegalnymi zapytaniami, co powodowało ich przeciążenie i awarie. Ukraina obarczyła odpowiedzialnością za to Moskwę. Ponadto na ukraińskich komputerach znaleziono szkodliwe oprogramowanie, które może niepostrzeżenie usnąć duże ilości danych. także Także teraz, gdy na Ukrainie toczą się walki, cyberprzestrzeń pozostaje co najmniej dodatkowym polem walki. Ukraina mobilizuje więc nie tylko swoje wojsko, ale także ekspertów z zakresu techniki informatycznej. Według agencji informacyjnej Reuters, rząd ukraiński szuka ochotników, którzy są w stanie odeprzeć ataki rosyjskich hakerów, a także przygotować własne ataki na ważną rosyjską infrastrukturę informatyczną. Ukraina otrzymuje również pomoc od ogólnoświatowego, nieformalnego ruchu hakerskiego „Anonymous”, który ze swojej strony wypowiedział cyfrową wojnę Kremlowi. Do 26 lutego sparaliżowanych zostało szereg stron internetowych rosyjskiego rządu. Podejrzewa się, że stoją za tym aktywiści właśnie z grupy „Anonymous”. Również rosyjski nadawca państwowy rt.com, postrzegany przez Zachód jako narzędzie propagandy Kremla, ucierpiał w wyniku cyberataków.
Eksperci ds. bezpieczeństwa cybernetycznego mają co do tego wątpliwości, mówimy tu o ostrym konflikcie, w którym dochodzi od eksplozji i giną ludzie. Istnieje nikłe prawdopodobieństwo, że wyciek danych z rosyjskiego ministerstwa obrony ma naprawdę decydujące znaczenie dla tej wojny. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rosja wykorzystuje cyberprzestrzeń do prowadzenia wojny hybrydowej. Nie tylko poprzez atakowanie krytycznej infrastruktury informatycznej. Najwyraźniej należy do niej także celowe rozpowszechnianie przez Rosję fałszywych informacji. W ten sposób jeszcze przed inwazją operacje cybernetyczne stały się częścią nowoczesnej wojny psychologicznej. Jako cel tych działań jawi się zaniepokojenie ludności i złamanie chęci do stawiania oporu. W niektórych przypadkach ataki cyfrowe mogą jednak mieć bardzo konkretny wpływ na przebieg wojny. Im bardziej „zinformatyzowana” jest armia, tym teoretycznie większa staje się płaszczyzna ataku. Dla przykładu, rosyjskie podmioty próbowały skompromitować aplikacje wykorzystywane do sterowania ukraińską artylerią. Takie działanie można wykorzystać na przykład do uzyskania
danych o położeniu geograficznym lokalizacji sprzętu, aby następnie je go zbombardować.
Fakt, że hakerzy z grupy „Anonymous” atakują Rosję na całym świecie i paraliżują strony
internetowe, takie jak kreml.ru, może być skuteczny pod względem rozgłosu, ale wątpliwym
jest, czy rosyjscy decydenci będą pod wrażeniem tych działań. Jednocześnie uwagę przykuwa
fakt, że w pełnym dobrych intencji zaangażowaniu hakerów tkwi również niebezpieczeństwo.
Bowiem bezwiednie bBędą oni bowiem z wyprzedzeniem ostrzegać Rosję przed lukami w
zabezpieczeniach, które mogą być już dostrzeżone przez zachodnie i ukraińskie służby
wywiadowcze. Utrudnia to pracę służb wywiadowczych, co w perspektywie czasu może okazać
się problematyczne.
Jeśli chodzi o dalszy przebieg konfliktu, eksperci spodziewają się nasilenia rosyjskich
ataków cybernetycznych, ze szczególnym uwzględnieniem dezinformacji. Dowodem tego
mogą być incydenty, które już miały miejsce. Kilka niemieckich gazet codziennych
poinformowało o cyberatakach na swoje strony internetowe i media społecznościowe,
podejrzewając „prorosyjską kampanię dezinformacyjną”. Wydaje się raczej wątpliwe, aby
Rosja zaatakowała na dużą skalę także infrastrukturę państw należących do Sojuszu
Północnoatlantyckiego NATO. Nie jest bowiem wykluczone, że atak cybernetyczny może
zostać oceniony w taki sposób, że uruchomiony zostanie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego,
wywołując reakcję Sojuszu. Jeżeli skutki operacji cybernetycznej byłyby równoważne
z operacją sił zbrojnych, wówczas operacja cybernetyczna również spowodowałaby naruszenie
art. 5.
Skutki działań wojennych w cyberprzestrzeni odciskają swoje piętno również w Polsce.
Pod koniec maja bieżącego roku premier Mateusz Morawiecki przedłużył obowiązywanie
w kraju stopni alarmowych BRAVO i CHARLIE–CRP. Stopień alarmowy CHARLIE-CRP
został wprowadzony, aby przeciwdziałać zagrożeniom w cyberprzestrzeni. Tak wysoki stopień
- trzeci z czterech – obowiązuje w kraju po raz pierwszy. Premier wprowadził go 21 lutego.
Wraz z końcem lutego Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegła działające w Polsce banki
przed możliwością ataków cybernetycznych w związku z sytuacją za wschodnią granicą.
Z kolei Ministerstwo Obrony Narodowej powołało do funkcjonowania nowy komponent
Polskich Sił Zbrojnych – Wojska Obrony Cyberprzestrzeni.